Kilimandżaro jest najwyższą górą Afryki i jednym z najwyższych samotnych masywów. W jego skład wchodzą trzy szczyty będące pozostałością po trzech wulkanach. Zdobycie Kilimandżaro nie jest łatwe, ale wciąż znajdują się tacy, którzy tego dokonują. Na Kilimandżaro były jakiś czas temu organizowane wyprawy kobiece, więc tym bardziej szczyt ten jest mi bliski, choć nigdy tam nie byłam.
Dla mnie Kilimandżaro stało się metaforą wyzwań i trudności, jakie podejmujemy w swoim życiu, by osiągać swoje cele, by „zdobywać swoje szczyty”, by realizować to, co dla nas ważne.
Mogę oczywiście powiedzieć, że w moim życiu zdobyłam już niejedno Kilimandżaro i myślę, że nie tylko ja jestem wielokrotną zdobywczynią.
JAKIE KILIMANDŻARA STAWIA PRZED NAMI ŻYCIE?
Wiele i różnych, choć musimy najpierw sobie to uświadomić. Tak jak musimy sobie uświadomić, że zdobycie góry jest możliwe i że zależy tylko od nas.
Jakie Kilimandżara postawiło na mojej drodze życie?
Wiele a wśród nich takie:
- Kilimandżaro bycia dobrym rodzicem
- Kilimandżaro bycia partnerką w związku
- Kilimandżaro odkrywania siebie
- Kilimandżaro bycia dobrą dla siebie
- Kilimandżaro odpowiedzialności, cierpliwości, uważności…..
Nie o to chodzi, abym wypisała je wszystkie. To, co napisałam, ma stanowić przykład tego, co kryje się za tą piękną metaforą:)
Co nam jest potrzebne, żeby zdobyć Kilimandżaro?
Przede wszystkim ustalenie celu. Nazwanie swojego Kilimandżara. Doprecyzowanie już bez użycia metafory.
Gdy to już mamy, to potrzebna nam determinacja w dążeniu do celu – mimo przeszkód, porażek i błędów. Przydaje się również prawo do odpoczynku, do spowolnienia tempa, do obrania innego kierunku, bez zmiany celu oczywiście. A to z kolei wymaga akceptacji, że nie osiągniemy tego natychmiast. Wymaga akceptacji dla zwątpień, obaw i lęków i wymaga odwagi, by wciąż wracać na drogę prowadzącą na nasze Kilimandżaro. Jeśli mamy kilka szczytów do zdobycia, to warto też znać swoje priorytety na dany moment, aby realizując jeden, nie zapominać o pozostałych.
Bez wątpienia przyda nam się odpowiedzialność za samych siebie i samoakceptacja dla swoich niedoskonałości. W drogę warto też zabrać szacunek dla innych i samego siebie, umiejętność motywowania się i organizacji. I… tu każdy z Was może dopisać to, co przychodzi mu do głowy.
Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – każdy ma przecież swoje Kilimandżaro i sam wie, co mu jest potrzebne a z czego musi zrezygnować, aby je zdobyć.
Czy warto zdobywać swoje Kilimandżara?
Ja jednoznacznie odpowiem, że warto. Że bez tych wypraw na moje Kilimandżara, nie byłabym tą osobą, którą jestem i i nie osiągnęłabym tego, co mam.
Co można zyskać, zdobywając swoje Kilimandżara? Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to wiara w siebie, że osiągnę to, na czym mi zależy. Pewność, że tego dokonam, mimo wielu pojawiających się po drodze wątpliwości i trudności. Niektóre Kilimandżara odwiedzam i zdobywam wielokrotnie, bo przecież wciąż jestem mamą, partnerką, sobą…. Nie od razu miałam tę pewność i wiarę. One budowały się we mnie wraz z upływem czasu i pod wpływem wielu zdarzeń. Zaczynałam dostrzegać i rozumieć, że tylko działania przybliżają mnie do sukcesu. Nicnierobienie, zwlekanie, przeczekiwanie, odkładanie mi szkodzą i oddalają od szczytu.
Zyskać można poczucie własnej wartości, które jest niezależne od opinii i ocen innych ludzi. Jest mocne i trwałe. Ono przynosi spokój, bo wiem, że dokonałam ważnego i wielkiego dla mnie czynu. Nikt za mnie tego nie zrobił, ja jestem sprawcą swojego sukcesu.
Do zysków można dołożyć jeszcze radość, zadowolenie, optymizm, empatię, asertywność. To sporo, ale nie ilość zysków jest tu istotna. Bardziej niż ich liczba liczy się jakość tego, co osiągamy w swojej drodze na szczyt.
Warto zdobywać szczyty, każdy z nas może tego dokonać, trzeba tylko zrobić pierwszy krok w kierunku swojego Kilimandżaro. Warto wyruszyć w tę drogę:)