Mieć ciastko, czy zjeść ciastko?

sandrachile-1138410-unsplash

[vc_row][vc_column][vc_column_text]MIEĆ CIASTKO, CZY ZJEŚĆ CIASTKO?

 

WEDŁUG MAŁGOSI

 

Pytanie będące tytułem dzisiejszego odcinka nasuwa mi skojarzenie z pytaniem o to, co było pierwsze – jajko czy kura? Może się wydawać, że oba dylematy są nierozwiązywalne i ile osób, tyle odpowiedzi 🙂 Zatem – jak się domyślacie – nie będzie dzisiaj moim celem jeszcze raz wdawać się w ten spór.

O czym zatem chcę Wam powiedzieć? Do jakich refleksji skłonić?

Otóż owo pytanie: Mieć ciastko, czy zjeść ciastko, jest dla mnie pytaniem nasuwającym na myśl kwestie egzystencjalne To pytanie, za którym kryją się pytania często pozostawiane bez odpowiedzi typu – JAK ZYĆ? CO JEST W ZYCIU WAŻNE? CZYM SIĘ KIEROWAĆ? CZY DZIAŁAĆ TAK JAK WSZYSCY, CZY IŚĆ WŁASNĄ DROGĄ?

Na tak postawione pytania nie ma, według mnie, uniwersalnych odpowiedzi. Każdy musi znaleźć własne, bo tylko takie wyznaczać będą azymut jego życia. Wtedy będziemy wiedzieli, że podążamy we właściwym kierunku. I nie ma możliwości, żeby w życiu każdego z nas nie pojawiły się sytuacje, które by nas nie postawiły przed tymi pytaniami-dylematami. To kwestia naszych wyborów, czy zastosujemy strategię uników, czy też konfrontacji. I uniki, i konfrontacja determinować będą nasze własne życie, może więc i nad tym warto też się zastanowić 🙂

Wracając jednak do pytania o ciastko 🙂 , to można je postawić inaczej. Można zapytać, czy chodzi nam o – MIEĆ CZY BYĆ? Nie jest może ono stricte Hamletowskie, ale czasami warto je sobie stawiać – w różnych życiowych doświadczeniach, przy okazji różnych życiowych wyborów.

Mieć dla życia jest ważne i nie tylko dla satysfakcjonującego życia. Trzeba mieć, by żyć. To prawda 🙂 Niemniej „mieć” czasami staje się tak ważne, że determinuje wszystko inne. A owo „mieć” to nie tylko pieniądze, ale też tytuły, stanowiska, uznanie innych i wiele z tego, co stanowi ofertę świata. Jak dużo jesteśmy w stanie poświęcić, by to osiągnąć. Ile godzin pracować? Z czego zrezygnować? Kogo wyeliminować a komu służyć? Chcemy coraz więcej i więcej. Lepszy samochód, większe mieszkanie, coraz wspanialsze wakacje, coraz piękniejszych partnerów, bardziej zgrabne ciało i…… Tak rozumiana podróż życia może być satysfakcjonująca i ekscytująca. Czasami na krawędzi, czasami jak na haju, czasami z poczuciem własnej władzy i siły. Chcemy coraz więcej i więcej, i bywa, że to dostajemy.. A czasami….? Czasami nie dostajemy, a niekiedy dociera do nas, jaka jest cena takiego życia.

I tu pojawia się najczęściej pytanie o BYĆ. Oczywiście jest ono umowne i kryje się za nim cała lista pytań o to, co jest wartością, co ma dla mnie znaczenie w wymiarze niematerialnym, za co lubię siebie a z jakich powodów lubią i szanują mnie inni. Czy mam z kim porozmawiać w sobotni wieczór i czy jest ktoś, kto potrzyma mnie za rękę, gdy jest mi smutno. Może się jeszcze pojawić wiele innych – czy lubię to, co robię, na ile czuję się wartościowy i szczęśliwy. Czy realizuje swoje cele i marzenie, czy też innych ludzi?

Zarówno pytania o MIEĆ, jak i BYĆ są ważne. Otwierają przed nami wiele różnych perspektyw. Jedne i drugie skłaniają do refleksji. Dzięki odpowiedziom na te pytania poznajemy sami siebie, co z kolei ułatwia nam podejmowanie wyborów i decyzji. Być może w wyniku naszych doświadczeń i wielu odpowiedzi już będziemy wiedzieli, że zjeść ciastko i mieć ciastko, jest możliwe 🙂

 

 

MIEĆ CIASTKO, CZY ZJEŚĆ CIASTO

 

WEDŁUG ANDRZEJA

 

Mój Boże, tematyczny dylemat skojarzył mi się natychmiast z szekspirowskim zdaniem – być albo nie być. A przed oczami pojawił mi się obrazek z czytanej wiele lat temu baśni – postać rycerza, stojącego na rozdrożu i zastanawiającego się, która droga będzie dla niego tą właściwszą. I wiecie co? Pytanie o ciastko jest jednym z wielu pojawiających się w naszym życiu, na które nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Jest jednym z pytań, które będą się pojawiały w naszych głowach przez całe życie i zawsze też będą znikać jako pytania bez odpowiedzi. Ale czy na pewno tak musi być zawsze? Czy nie można tego zmienić? Czy nie można dowiedzieć się, w którą stronę stojący na rozdrożu rycerz powinien się udać?

Banalne odpowiedzi czasami mają to do siebie, że bywają całkowicie błędne. Zdarza się jednak i to całkiem często, że banalna odpowiedź bywa najbliższa prawdzie, bywa najłatwiejsza do zaakceptowania, czy zrozumienia. Dla mnie, przysłowiowym gromem z jasnego nieba w przypadku tych wzniosłych, poważnych dylematów, stało się wymienione w moim wstępie słowo: właściwa. Jaką drogę powinien wybrać rycerz? Na usta ciśnie się właśnie to jedno słowo – no jak to jaką? – właściwą!

I oczywiście wydawać by się mogło, że teraz otwieramy kolejną dyskusję nad znaczeniem słowa właściwa. Tak, tak, wiem i rozumiem. Dla każdego człowieka może ono oznaczać co innego, może mieć zupełnie inny sens, brzmieć zupełnie inaczej.

Ale to właśnie o to chodzi. Każdy z nas jest inny, każdy z nas, patrząc na idealistyczne ciastko, zastanawia się – mieć, czy zjeść? Ale bieg naszych myśli, bieg myśli każdego z nas, jest zupełnie inny. Bo dla każdego z nas słowo właściwy, czy zwrot właściwy wybór, właściwa decyzja, to coś zupełnie różnego. Podobno nie ma dwóch identycznych płatków śniegu. Stojąc na rozdrożu jak rycerz, czy w cukierni wpatrując się w ciastko, zastanawiać się będziemy, jaka decyzja jest dla nas samych, naszego „ja” najbardziej odpowiednia, najbardziej WŁAŚCIWA. Jednak ciężar dylematu należy przenieść w zupełnie inne miejsce. Dlaczego zjedzenie ciastka będzie bardziej właściwe od wpatrywania się w nie? Dlaczego wybór lewej ścieżki na rozdrożu będzie dla nas lepszy od pójścia w prawo? I tu jest sedno odpowiedzi. Tylko my wiemy, co będzie dla nas lepsze, przyjemniejsze, bardziej pozytywne. Tylko my wiemy, czego chcemy, czego pragniemy i oczekujemy. A zatem odpowiedź na pytanie: mieć ciastko, czy zjeść ciastko, to odpowiedź na pytanie: co dla nas po prostu będzie lepsze.[/vc_column_text]

[/vc_column][/vc_row]

Zostaw komentarz